Uff nic tak nie wybija z życia jak chore dziecko:/
Kilka nieprzespanych nocy, kilka dni na wysokich obrotach, marudne dziecko, spanikowana babcia i do tego trochę stresu (przynajmniej w moim przypadku).
Na szczęście już po:)
W ostatnich dniach przeszliśmy naszą pierwszą dziecięca chorobę - trzydniówkę. Po wysokiej gorączce (czasem nawet 40 stopni) nie ma już ani śladu i jedynie drobna wysypka daje znać, że już po wszystkim:)
Po fakcie człowiek zastanawia się po co te nerwy i stres...jednak jak sobie przypomnę omdlewające dziecko na moich rękach...cóż ciężko było się wtedy nie zdenerwować zwłaszcza młodej i niedoświadczonej matce:/
A teraz powoli wracamy do codzienności:)
Serdecznie pozdrawiam:)
będziesz na przyszlość mądrzejsza,teraz to można powiedzieć. współczuję calego zamieszania no i stresu.Ściskam F.
OdpowiedzUsuńtak...jak to mówią mądry Polak po szkodzie;p mam tylko nadzieję, że nie prędko będę miała okazję wykazać się ta nowo nabytą "mądrością":)
Usuń