Dzisiaj udało mi się znaleźć trochę czasu (i inwencji twórczej) na przebudowę strony:) Od dawna chodzi mi po głowie ta zmiana ale czy jest to jego ostateczna wersja...ciężko powiedzieć:)
Jak to jest, że kiedy chcemy zatrzymać czas ucieka on nieubłaganie a jak chcemy go przyśpieszyć uparcie stoi w miejscu??? :/
Ostatni miesiąc minął pod znakiem KOTA:)))))) Ten mały pieszczoch podbił nasze serca i zawojował nasz świat!!! I ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu chwilami wydaje mi się, że mój mąż ma jeszcze większego świra na jego punkcie niż ja :D
Nasze kotowate stworzonko należy do towarzyskich istot, gdzie my, tam i on:) Zrywa się rano razem ze mną i usadawia w łazience na koszu do prania i obserwuje moją poranną kąpiel lub spaceruje po krawędzi wanny. Raz nawet za swoją kocia ciekawość i młodzieńczą niezdarność zapłacił gorąca kąpielą:) po moim wyjściu do pracy wraca spać z moim mężem. Jak wracamy do domu wieczorem zastajemy go śpiącego obok naszych butów oczekującego na nasze przybycie:) a jak już spożytkuje wieczorem swoją energię przychodzi z głośnym miauczeniem domagając się pieszczot:))) I nawet w tej chwili wtulił się w mój bok głośno mrucząc:) Coś mi się wydaje, że Bąbel będzie należał do najbardziej rozpieszczonych kotów świata :p
Uwielbiam go fotografować :) niestety młody jak to kot jest niesamowicie ruchliwy i ciężko jest mi zrobić ostre zdjęcie:( W tym celu jest mi potrzebne dzienne światło bo przy domowym oświetleniu które mam o ostrości mogę zapomnieć a lampy błyskowej używać nie lubię. W przyszłości jak budżet pozwoli zafunduje sobie jakieś fajne oświetlenie do robienia zdjęć:))
W pracy siedzę niedaleko stoiska z kwiatami muszę się mocno pilnować, żeby nie wydać na nie pół pensji:) Ale na widok szafirków w białym koszyczku nie mogłam się powstrzymać:) Do ich zakupu zbierałam się kilka dni...ostatecznie jednak zagościły w moim domu:)
Kwiatki niestety już opadły i podziwiać mogę je już tylko na zdjęciach:) Może ktoś ma jakąś radę co zrobić z cebulkami? Co do koszyczka mam już na niego plan...mam nadzieję, że efektem podzielę się w niedalekiej przyszłości:) w sesji zdjęciowej uczestniczył mi oczywiście kot:)
W przypływie natchnienia zawiązałam kotu na szyi wstążeczkę:) Niestety kot nie był z tego powodu zadowolony i nie dość, że nie chciał w niej pozować i się wiercił to ciągle próbował ją ściągnąć co oczywiście uniemożliwiało mi wykonanie ostrego zdjęcia:( Sesja zakończyła się szybko jak kot w złości ugryzł kwiatka! Na szczęście nie połknął:) Czy ktoś może wie czy szafirki są trujące dla kota? Bo w internecie znajduje sprzeczne opinie:/
Kończąc temat kota a wchodząc w tematy kulinarne (a wciąż fotograficzne) jeszcze większy problem mam fotografując jedzenie:) Po pierwsze często gotuje wieczorem więc jak już wcześniej wspominałam mam problemy z dobrym oświetleniem a po drugie potworne z nas żarłoki i rzadko kiedy zdążę sfotografować swoje dzieła gdyż szybko znikają:) a jak już próbuję to wszystko jest robione w pośpiechu więc i jakościowo wychodzi to nie najlepiej:/
Oto co udałi mi się sfotografować:
- Pierogi z mięsem. Przepis na ciasto tutaj. Farsz powstał pod wpływem chwilowej inwencji twórczej i resztek:) Co do efektu to ciężko mi ocenić gdyż za ostatni akt (tj gotowanie) odpowiadał mój ukochany małżonek:) Mamy niestety inne pojęcie odnośnie tego co jest "al dente" :) i dla mnie pierogi były po prostu niedogotowane:)))
- Parówki zawijane w cieście francuskim:) Jest to wspomnienie z podróży poślubnej:)
- Schab z musztardą francuską i morelami. Przepis zaczerpnięty ze styczniowego numeru czasopisma Kuchnia (zamiast polędwicy wieprzowej użyłam schabu). Pycha:)
Przechodziłam też fazę na awokado...a dokładnie na guacamole:))))))) Szybko zniknęło więc 0 zdjęć :D
Niestety ciągle nie mogę skończyć zaczętych prac:(
Miesiąc temu dopadł mnie kaprys na róż:) Tak powstał różowy koszyczek w którym trzymam broszki:) Niestety wciąż nie mogę się zdecydować czy coś jeszcze nakleić z wierzchu (zawsze byłam zwolennikiem teorii "więcej nie znaczy lepiej")...i tak od miesiąc czeka na częściowe lakierowanie:( W tle materiały z których mam zrobić broszki:/
Na kolejne porcję lakieru czeka też butelka:(
Mam nadzieję, że teraz kiedy ruszyłam z zaległościami i nie ciąża mi już na sumieniu skończe to co zaczełam i wezmę sie nowe dzieła:) Wszak zbliża się wiosna a z nią ustaje hibernacja i zaczyna się żyć:)
Gorąco pozdrawiam,