robaczek :)

Lilypie Third Birthday tickers Lilypie First Birthday tickers

27 lutego 2011

kocie szaleństwo i drobne zaleglosci z prac ręcznych:)

Dzisiaj udało mi się znaleźć trochę czasu (i inwencji twórczej) na przebudowę strony:) Od dawna chodzi mi po głowie ta zmiana ale czy jest to jego ostateczna wersja...ciężko powiedzieć:)

Jak to jest, że kiedy chcemy zatrzymać czas ucieka on nieubłaganie a jak chcemy go przyśpieszyć uparcie stoi w miejscu??? :/
Ostatni miesiąc minął pod znakiem KOTA:)))))) Ten mały pieszczoch podbił nasze serca i zawojował nasz świat!!! I ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu chwilami wydaje mi się, że mój mąż ma jeszcze większego świra na jego punkcie niż ja :D


Nasze kotowate stworzonko należy do towarzyskich istot, gdzie my, tam i on:) Zrywa się rano razem ze mną i usadawia w łazience na koszu do prania i obserwuje moją poranną kąpiel lub spaceruje po krawędzi wanny. Raz nawet za swoją kocia ciekawość i młodzieńczą niezdarność zapłacił gorąca kąpielą:) po moim wyjściu do pracy wraca spać z moim mężem. Jak wracamy do domu wieczorem zastajemy go śpiącego obok naszych butów oczekującego na nasze przybycie:) a jak już spożytkuje wieczorem swoją energię przychodzi z głośnym miauczeniem domagając się pieszczot:))) I nawet w tej chwili wtulił się w mój bok głośno mrucząc:) Coś mi się wydaje, że Bąbel będzie należał do najbardziej rozpieszczonych kotów świata :p




Uwielbiam go fotografować :) niestety młody jak to kot jest niesamowicie ruchliwy i ciężko jest mi zrobić ostre zdjęcie:( W tym celu jest mi potrzebne dzienne światło bo przy domowym oświetleniu które mam o ostrości mogę zapomnieć a lampy błyskowej używać nie lubię. W przyszłości jak budżet pozwoli zafunduje sobie jakieś fajne oświetlenie do robienia zdjęć:))



W pracy siedzę niedaleko stoiska z kwiatami muszę się mocno pilnować, żeby nie wydać na nie pół pensji:) Ale na widok szafirków w białym koszyczku nie mogłam się powstrzymać:) Do ich zakupu zbierałam się kilka dni...ostatecznie jednak zagościły w moim domu:)


Kwiatki niestety już opadły i podziwiać mogę je już tylko na zdjęciach:) Może ktoś ma jakąś radę co zrobić z cebulkami?  Co do koszyczka mam już na niego plan...mam nadzieję, że efektem podzielę się w niedalekiej przyszłości:) w sesji zdjęciowej uczestniczył mi oczywiście kot:)





W przypływie natchnienia zawiązałam kotu na szyi wstążeczkę:) Niestety kot nie był z tego powodu zadowolony i nie dość, że nie chciał w niej pozować i się wiercił to ciągle próbował ją ściągnąć co oczywiście uniemożliwiało mi wykonanie ostrego zdjęcia:( Sesja zakończyła się szybko jak kot w złości ugryzł kwiatka! Na szczęście nie połknął:) Czy ktoś może wie czy szafirki są trujące dla kota? Bo w internecie znajduje sprzeczne opinie:/


Kończąc temat kota a wchodząc w tematy kulinarne (a wciąż fotograficzne) jeszcze większy problem mam fotografując jedzenie:) Po pierwsze często gotuje wieczorem więc jak już wcześniej wspominałam mam problemy z dobrym oświetleniem a po drugie potworne z nas żarłoki i rzadko kiedy zdążę sfotografować swoje dzieła gdyż szybko znikają:) a jak już próbuję to wszystko jest robione w pośpiechu więc i jakościowo wychodzi to nie najlepiej:/
Oto co udałi mi się sfotografować:

  • Pierogi z mięsem. Przepis na ciasto tutaj. Farsz powstał pod wpływem chwilowej inwencji twórczej i resztek:) Co do efektu to ciężko mi ocenić gdyż za ostatni akt (tj gotowanie) odpowiadał mój ukochany małżonek:) Mamy niestety inne pojęcie odnośnie tego co jest "al dente" :) i dla mnie pierogi były po prostu niedogotowane:)))

  • Parówki zawijane w cieście francuskim:) Jest to wspomnienie z podróży poślubnej:) 

  •  Schab z musztardą francuską i morelami. Przepis zaczerpnięty ze styczniowego numeru czasopisma Kuchnia (zamiast polędwicy wieprzowej użyłam schabu). Pycha:)


Przechodziłam też fazę na awokado...a dokładnie na guacamole:))))))) Szybko zniknęło więc 0 zdjęć :D

Niestety ciągle nie mogę skończyć zaczętych prac:(


Miesiąc temu dopadł mnie kaprys na róż:) Tak powstał różowy koszyczek w którym trzymam broszki:) Niestety wciąż nie mogę się zdecydować czy coś jeszcze nakleić z wierzchu (zawsze byłam zwolennikiem teorii "więcej nie znaczy lepiej")...i tak od miesiąc czeka na częściowe lakierowanie:( W tle materiały z których mam zrobić broszki:/


Na kolejne porcję lakieru czeka też butelka:(


Mam nadzieję, że teraz kiedy ruszyłam z zaległościami i nie ciąża mi już na sumieniu skończe to co zaczełam i wezmę sie nowe dzieła:) Wszak zbliża się wiosna a z nią ustaje hibernacja i zaczyna się żyć:)

Gorąco pozdrawiam,




2 lutego 2011

Bąbel

Dzisiaj krótko i zwięźle ale oznajmiam radosną nowinę:)
Wraz z mężem powiększyliśmy naszą 2 osobową rodzinę:)


Jest mały rozkoszny, lubi się tulić i i potwornie dużo mruczy:)))
Przybył do nas wczoraj wieczorem:) na 2 godziny czmychnął pod kanapę (pod którą dalej lubi wchodzić) a jak już wyszedł to zaczął łobuzować:) i jakoś specjalnie upodobał sobie nasze sznurówki:)
Oczywiście nie ma radości bez smutków:( Zaniepokojeni jego oczkiem udaliśmy się do weterynarza i okazało się że maluch ma koci katar:((( Pani Doktor twierdzi jednak że nie ma czym się martwić...tak więc prowadzimy mały szpital w domu...a Bąbel jak gdyby nigdy nic bryka (właśnie odkrył sznurki od żaluzji).

a co do moich ciągle rosnących zaległości to jakoś ciężko z czasem:( Za druty nawet nie mam kiedy się zabrać:( Wycięte kółka na broszki czekają by je skończyć...koszyczek wymalowany czeka gdyż nie mogę się zdecydować czy i jak go jeszcze okleić....blisko finiszu jest tylko butelka która jest po 1 warstwie lakierowania...jednak po nałożeniu poropriny nie jestem z niej zadowolona:(

mam jednak nadzieję że już niedługo wezmę się w garść i wykończę swoje pracę by móc zacząć nowe:)

Z kuchennych poczynań też nie mam się za bardzo czym pochwalić:( wszystko znika zbyt szybko bym zdążyła zrobić zdjęcie:( do tego gotuję głównie wieczorami i przy kiepskim oświetleniu robienie zdjęć zajmuje mi dużo więcej czasu:(

Będę uciekać:)

Gorąco pozdrawiam:)