Niesamowite jak ten czas leci! Dopiero co przygotowywaliśmy się do świat a już dzisiaj są odległym wspomnieniem! Muszę przyznać, ze w tym roku święta były wyjątkowo zabiegane! 2 wigilie to zdecydowanie za dużo jak na jeden wieczór ale cóż zrobić kiedy chce się je spędzić z najbliższymi :)
Jako, że od naszych mam wychodzimy zaopatrzeni jedzeniem na co najmniej miesiąc to w święta ograniczam się jedynie do pieczenia, a ponieważ przeżywałam pierwsze bliskie spotkania z nowym piekarnikiem to w święta specjalnie nie chwaliłam się swoimi dziełami...zwłaszcza u teściowej :/ Do tej pory byłam przyzwyczajona do starego gazowego piekarnika, niezbyt szczelnego teraz mam elektryczny piekarnik i na początku ciężko było mi się przyzwyczaić, że wszystko piecze się o wiele krócej:) dlatego też moje pierwsze wypieki prawie się poprzypalały:/ (w mojej opinii oczywiście, mój mąż był i tak zachwycony i większość wykonanych przezemnie smakołyków skończył w jego brzuchu:))
Po raz kolejny robiłam muffinki z przepisu Nigelli (o których już wspominałam we wcześniejszym poście), muszę przyznać że bardzo je lubię do tego robi się je błyskawicznie:)
Wypróbowałam też cynamonowe palmiery (oczywiście ze strony
Doroty) i wyszły rewelacyjnie:))) Szybkie, dziecinnie proste i pyszne! No i przywodzą mi na myśl dzieciństwo:)
Kończąc jeszcze temat świątecznych wypieków to spróbowałam swoje siły jako piekarz:) Upiekłam swój pierwszy chleb i naprawdę byłam mile zaskoczona :)) Nie dość że był pyszny na ciepło to i rano na śniadanie! Przepis
tutaj
A już zupełnie zamykając święta pochwale się moim świątecznym prezentem od męża:)
Do którego dokupiłam sobie jeszcze kilka drobiazgów:)
I przyznam, że miło mijają mi wieczory z pędzlem w ręce:) (szkoda tylko, że mijają tak szybko:/). Samym efektem pochwalę się w następnym poście:) A na razie uciekam spać :(
Gorąco pozdrawiam wszystkich czytelników:)
meggy